Matka Madzi zniknęła z domu, w którym mieszkała z Bartkiem na początku kwietnia. Wyszła wczesnym rankiem, kiedy mąż spał. Wcześniej oboje długo rozmawiali. Katarzyna najprawdopodobniej wyznała Bartkowi coś, co go zszokowało... Potem wyjechała, próbowała popełnić samobójstwo i w efekcie trafiła na oddział psychiatryczny na obserwację.
W szpitalu matka Madzi pozostanie co najmniej do poniedziałku. Z tego powodu nie mogła wziąć udziału w wizji lokalnej, którą prokuratura planowała przeprowadzić wczoraj w sosnowieckim mieszkaniu przy ul. Floriańskiej, gdzie według Katarzyny doszło do nieszczęśliwego wypadku z Madzią. Ostatecznie śledczy zamiast przeprowadzić wizję - przesłuchali po prostu Bartłomieja...
Wiadomo, że Katarzyna, kiedy uciekała z ich tymczasowego łódzkiego mieszkania, zostawiła mu dwa listy - czy Bartek mógł ich treść przytoczyć śledczym? Czy mogą być pomocne w ustaleniu prawdy? Prokuratura nie chce na razie zdradzić, czego dotyczyło wczorajsze przesłuchanie Bartłomieja Waśniewskiego.
Nam się jednak udało nieoficjalnie dowiedzieć, że śledczy m.in. sprawdzali telefon komórkowy Bartka. Ustalali, w zasięgu którego nadajnika znajdował się mężczyzna w dniu, w którym jego żona zgłosiła zaginięcie córeczki. Okazało się, że uzyskane dane pokrywają się z tym, co mówił Bartek. Mąż Katarzyny nie okłamał zatem śledczych. Czy wczoraj poinformował ich o ewentualnych kłamstwach żony? Okaże się już niedługo.