Sprawa Magdaleny Żuk. 30 kwietnia w bardzo tajemniczych w szpitalu w Egipcie zmarła Magdalena Żuk - Polka, która wybrała się do Hurghady na wczasy. Dzień wcześniej dziewczyna wypadła ze szpitalnego okna, a podczas pobytu w hotelu zachowywała się w bardzo dziwny sposób - awanturowała się z pracownikami, krzyczała i nie można było z nią nawiązać kontaktu. Śledztwo, które wszczęła w tej sprawie prokuratura z Jeleniej Góry jest prowadzone w kierunku zabójstwa, choć śledczy przyznają, że żadnej możliwości nie wykluczają. W sprawie Magdaleny Żuk przesłuchano już kilkudziesięciu świadków (m.in. Krzysztofa Rutkowskiego, który wyjaśniał okoliczności śmierci Polki) oraz przeprowadzono sekcję zwłok 27-latki. Wyniki badania mamy poznać w najbliższych tygodniach. Pogrzeb Magdaleny Żuk odbył się 23 maja w Bogatyni, jej rodzinnej miejscowości.
6 czerwca w programie TVP Info poznaliśmy relację rodziny Magdaleny Żuk, którzy opowiedzieli o momencie, w którym dowiedzieli się o dramacie jej bliskiej. Ojciec 27-latki szukał pomocy w polskich służbach dyplomatycznych. - Nikt nie pomógł. Nikt, bo ja dzwoniłem do ambasady. - Panie Tadeuszu, wszystko jest w porządku. Mamy kontakt z rezydentem, wszystko będzie ogarnięte, wszystko będzie w porządku. Ja mówię: na telefon to można pic se kupić. Dlaczego nie wysłali tam osoby fizycznej, zobaczyć?
Jak dodał: - Dziwne jest to, że nie wsadzili jej do samolotu. Mogli powiedzieć tak (do jakiegoś Polaka czy Polki): zaopiekuje się Pani nią, żeby ona wsiadła, żeby jakieś leki uspokajające (przyjęła - przyp. red.) i ona by była w domu - powiedział Tadeusz Żuk.
ZOBACZ: WZRUSZAJĄCE słowa koleżanki Magdaleny Żuk: Żyła, jakby życie miało się skończyć