Podejrzanego Gruzina udało się schwytać na początku listopada w Kijowie. Jak mówił SE Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi: - Zatrzymanie było możliwe dzięki dzięki współdziałaniu policji z Polski, Ukrainy i Gruzji. Bardzo dziękujemy za niezwłoczne, szybkie i skuteczne działania. Jak mówił, polska prokuratura wystąpi do strony ukraińskiej o wydanie podejrzanego Gruzina. Kopania przekonywał wówczas: - Po zastosowaniu przez sąd na Ukrainie tymczasowego aresztowania natychmiast wdrożymy procedurę ekstradycyjną. Spodziewamy się, że zgodę na wydanie podejrzanego możemy uzyskać w najbliższych dniach.
Ostatecznie okazało się, że, jak przyznał Piebiak, że wniosek do ukraińskiej Prokuratury Generalnej zostanie wysłany w piątek 16 listopada. Jak mówił w trakcie spotkania z mediami wiceminister: - Oczekujemy, że władze ukraińskie wydadzą nam tego człowieka, bo czyn jest bardzo poważny, dowody są, jak się wydaje, mocne, a sprawa jest głośna i w zainteresowaniu opinii publicznej. Dodał, że podejrzany nie jest obywatelem Ukrainy, więc "kwestie związane z ewentualnym zakazem wydawaniem własnych obywateli nie wchodzą w grę", po czym stwierdził: - Mamy nadzieję, że strona ukraińska sprawnie przeprowadzi stosowne postępowanie i wyda podejrzanego polskim organom wymiaru sprawiedliwości.
Polski wniosek o ekstradycję podpisany przez ministra rozpatrzy teraz ukraiński sąd. Ostatnia głośna procedura ekstradycji z Ukrainy trwała niemal rok. Polska wystąpiła o wydanie Polaka Grzegorza Ł., związanego ze skokiem stulecia, w którym uprowadzono bankowóz z milionami. Ukraińskie służby wydały mężczyznę po 11 miesiącach. Michał Żuraw, prawnik specjalizujący się w ekstradycjach w rozmowie z Wirtualną Polską mówił: - Należy się przygotować na bardzo długie postępowanie. Nawet Szwajcarzy, którzy są krajem dużo bardziej cywilizowanym prawnie, potrafią latami prowadzić procedurę ekstradycyjną.
Przypomnijmy: zaginięcie 28-letniej Pauliny D. zgłoszono w sobotę 20 października. Jej ciało odnaleziono dopiero po sześciu dniach. Według dotychczasowych ustaleń kobieta w nocy z piątku na sobotę bawiła się ze znajomymi, od których w pewnym momencie się odłączyła. Ostatni raz widziana była w sobotę o godzinie 8 rano na skrzyżowaniu alei Kościuszki i ulicy Zielonej. Z zapisów monitoringu wynika, że towarzyszył jej starszy mężczyzna (ujęty już Gruzin). Razem z nim – na razie nie wiadomo, czy z własnej woli, czy też pod przymusem (odpowiedź na to pytanie mają m.in. dać badania toksykologiczne)- udała się w stronę ulicy Żeromskiego, gdzie mieli swoje kwatery gruzińscy robotnicy. Nie wyczuwając żadnego zagrożenia Paulina weszła do piętrowego budynku. Tam czekała na nią śmierć. Zginęła tego samego dnia.