Specjaliści poszukują teraz za pomocą specjalnych programów skasowanych wcześniej plików.
Stołeczni policjanci zapukali do domu Piotra Tymochowicza, specjalisty od kreowania wizerunku, w poniedziałek rano. Powód? Interpol wskazał jego komputer jako ten, z którego ktoś kilka razy ściągał z niemieckiego serwera pliki z dziecięcą pornografią. Plików tych w komputerach jednak nie znaleziono, Tymochowicza wypuszczono na wolność.
- Komputery są obecnie w laboratorium, gdzie specjaliści próbują odzyskać skasowane wcześniej pliki - zapewnia Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji.
Jakub Śpiewak z fundacji Kidprotect.pl. mówi, że odzyskanie wykasowanych plików trwa zazwyczaj kilka dni. Dlaczego w takim razie w żadnym z czterech komputerów Tymochowicza nie znaleziono pedofilskich zdjęć?
- Może to oznaczać, że ktoś włamał się do sieci tego pana i podszył się pod jego adres IP. Ale to da się wykryć. Może się też zdarzyć, że pliki ze zdjęciami zostały wykasowane, albo nastąpiła pomyłka i nikt ich nigdy nie ściągał - tłumaczy Śpiewak.
Piotr Tymochowicz jest na razie świadkiem, ale - jak zastrzega policja - może zostać podejrzanym, jeśli ekspertyzy potwierdzą, że na jego komputer ściągnięto zdjęcia z dziecięcą pornografią.
Podejrzewam polityczną prowokację
"SE": - Kto mógł się logować z pana komputera na serwerze z dziecięcą pornografią?
Piotr Tymochowicz: - Oczywiście. Od wczoraj cały czas się nad tym intensywnie zastanawiam. I podejrzewam, że jest to prowokacja polityczna, bo dziwnym trafem zatrzymano mnie w dniu, kiedy miałem przygotowywać mojego klienta do wystąpienia w telewizji.
- Pojawiły się spekulacje, że z sieci mogła korzystać bliska osoba, z którą się pan rozstał, lub robotnicy, którzy byli w pana domu.
- Nie chcę nikogo oskarżać, bo mam własną sieć i prowadzę otwarty dom, przez który przewijają się dziesiątki ludzi. Często moi znajomi przyprowadzają swoich znajomych, więc nie jestem w stanie nawet podać pełnej listy osób, które się pojawiły u mnie w ostatnich miesiącach. A przy tym moi goście mogą korzystać ze wszystkich udogodnień, także z sieci.
- Więc nie da pan głowy, że absolutnie nikt nie ściągał z pana komputera pedofilskich treści?
- Głowy nie dam, mogę tylko ręczyć za siebie. A mam 44 lata, więc dobrze się znam i wiem, że takie zachowania nie leżą w mojej naturze. Jednak zdaję sobie sprawę, że teraz medialnie jestem martwy.