Gdyby z większą dbałością podszedł do zapewnienia sobie alibi, pewnie oszukiwałby w najlepsze dalej. Mężczyzna grasował w Dęblinie przez ostatnie dwa tygodnie.
– Automaty, z których skradziono pieniądze w kwocie blisko 2 tys. zł, nie były uszkodzone, co sugerowało, że sprawca dysponował urządzeniem przełamującym elektroniczne systemy zabezpieczeń przed bezprawną wypłatą – informuje mł. insp. Janusz Wójtowicz z KWP w Lublinie.
CZYTAJ TEŻ: Sadysta w lubelskim autobusie: "uczył koty latać"!
Konkretnie, małe, mieszczące się w kieszeni urządzenie połączone kabelkami zakłócało prace czytnika banknotów w automatach. Ogłupiona elektronicznie maszyna przyjmowała więc nieistniejące realnie pieniądze, rewanżując się jak najbardziej realnie brzęczącą mamoną. Marcina P. zgubiła pazerność, wpadł w jednym z dęblińskich barów, gdzie długo grał na maszynie.
– Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale on grał dłuższy czas i tylko wypłacał pieniądze – relacjonuje Wójtowicz.
Marcin P., mieszkaniec woj. mazowieckiego posiadał przy sobie transmiter, który służył mu do włamywania się do automatów oraz monety o nominale 5 zł. 28-latek trafił do policyjnego aresztu, a część pieniędzy została odzyskana. – Usłyszał już zarzuty kradzieży z włamaniem do trzech automatów, za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności – kończy Wójtowicz.