Sprzedał mi kosę w żebra!

2009-06-20 4:00

Paweł M. (20 l.) z Mrozów (woj. mazowieckie) cały czas dotyka się pod bokiem, jakby ciągle nie mógł uwierzyć, że ma tam przeraźliwe, ciągle jeszcze niezagojone blizny. To ślady po ciosach nożem. Pijany szaleniec Mateusz B. (18 l.) ciął go raz za razem.

Paweł obiecał swojemu przyjacielowi Łukaszowi (22 l.), że zawiezie go do domu po dyskotece. Kiedy dojechali już na miejsce, postali jeszcze chwilę obok samochodu i rozmawiali. Nagle z krzaków wyskoczył na nich uzbrojony w nóż szaleniec. - Zaraz was załatwię! - darł się pijackim rykiem.

Pan Paweł nawet nie wiedział, kim jest pijany napastnik. Za to znał go jego kolega Łukasz, bo miał z nim od dawna na pieńku. I to właśnie na niego polował nożownik.

- Wydarł się na mnie, że jeżdżę z jego wrogiem i skoczył do ataku - opowiada dramatyczne chwile pan Paweł. Zaraz po tym poczuł, jak zimna stal wbija mu się w ciało. - Zobaczyłem, jak z klatki piersiowej tryska mi krew i zaraz pomyślałem: "trafił mnie w serce" - mówi słabym głosem mężczyzna. Zaraz potem szaleniec zadał jeszcze cztery ciosy.

Na szczęście zbiegli się ludzie, którzy odciągnęli nożownika, zanim ten nie zarżnął swojej ofiary. Ciężko ranny pan Paweł zaraz trafił do szpitala. - Lekarze, którzy mnie ratowali, powiedzieli, że miałem wielkie szczęście, że w ogóle przeżyłem. Jedno z uderzeń przeszło o milimetr od mojego serca - mówi, pokazując nam zakrwawione blizny.

Jego oprawca został zatrzymany i trafił na trzy miesiące do aresztu. Wkrótce stanie przed sądem, gdzie za brutalną napaść z nożem w ręku grozi mu 12 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki