- Mąż porzucił mnie i dwójkę dzieci. Zostawił kredyty do spłacenia... Nie chciałam wszystkiego stracić, więc dałam ogłoszenie w Internecie - opowiada L.
"Mam 30 lat, jestem mamą synka (6 lat) i córci (8 miesięcy). Wszyscy jesteśmy zdrowi. Nie piję, nie palę, z kompletem badań, grupa krwi 0 Rh+. Pilnie sprzedam komórki jajowe" - napisała kobieta.
Odzew był natychmiastowy. Pani Marta spotkała się z rodziną, która chce jej zapłacić. Kazali jej zrobić badania lekarskie. Wyszły dobrze. Następny krok to wizyta u lekarza. Marta ma pójść tam razem z kobietą, której chce przekazać komórkę jajową. Powiedzą, że jest jej koleżanką, która bezinteresownie chce pomóc jej w urodzeniu dziecka...
- Za jajeczko dostanę 8 tys. zł - twierdzi Marta L. Kobieta wie, że w jej sytuacji to niewiele. Że pieniądze szybko się skończą. Co wtedy? - Za nerkę i wątrobę można dostać dużo więcej - 20 albo 40 tys. - mówi cicho. - A popyt na nie jest ogromny.
Żeby się o tym przekonać, wystarczy przejrzeć internetowe ogłoszenia. "Pilnie sprzedam nerkę, szpik, płat wątrobowy. Cena do negocjacji" - piszą zdesperowani ludzie.
Ryzykują nie tylko zdrowie. Sprzedaż organów jest nielegalna i ogłoszeniami zainteresowała się policja. - Badamy sprawę - mówi Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji. I zapowiada zatrzymania.
Czytaj jeszcze: Pobierają organy od żywych ludzi!