Pani Larysa otrzymuje 760 zł emerytury, ale po opłaceniu wszystkich bieżących rachunków i czynszu zostaje jej najwyżej 12 zł na dzień. - Przestałam chodzić do lekarza, bo nie stać mnie na wykupienie recept - załamuje ręce 60-latka. Zamiast zgodnie z zaleceniami lekarza wydawać 300-400 zł miesięcznie na lekarstwa, musi leczyć się aloesem i czosnkiem.
Przeczytaj koniecznie: 2,1 miliona Polaków żyje w biedzie
Pieniędzy kobiecie brakuje także na jedzenie, więc by przeżyć, wyprzedaje własne ubrania. Codziennie pakuje do toreb zawartość swojej szafy i wychodzi na ulicę. - Jak wystawię stragan, to czasem zarobię 2, czasem 3 zł. Mogę wtedy kupić kurczaka i mam obiad na cztery dni - tłumaczy smutno pani Larysa. Kobietę najbardziej boli to, że nie stać jej, by pomóc swoim dorosłym dzieciom i wnukom. - Im też jest ciężko i nawet nie wiedzą, że sprzedaję te łachy. Nigdy nie poproszę ich o pomoc, bo to ja powinnam im pomagać - dodaje emerytka.
Patrz też: Nie chcesz biedować na emeryturze? Odkładaj z pensji 1130 zł co miesiąc!
Larysa Kur nie miała lekkiego życia. Owdowiała w młodym wieku i samotnie wychowywała czworo dzieci. Aby utrzymać rodzinę, chwytała się wielu zajęć: pracowała jako pomywaczka w laboratorium medycznym, zatapiaczka w hucie szkła, a także jako konduktorka na kolei. Wycieńczona i chora na serce przeszła na rentę, a później na emeryturę. Lekarz już trzykrotnie wysyłał ją do sanatorium, ale z braku pieniędzy nie mogła skorzystać ze skierowania. - Nie mam nawet na bilet, aby dojechać do uzdrowiska - pochlipuje kobieta.