Każdy, kto dziś korzysta z DTŚ-ki, żeby dojechać do Zabrza, doskonale wie, że nagle trasa urywa się w szczerym polu. Tuż po minięciu granicy Rudy Śląskiej kierowcy nie mają innego wyjścia, jak stać w korkach.
- Teraz jeździ się wygodnie tylko do granicy Zabrza, potem są zazwyczaj olbrzymie korki - mówi Dagmara Potwinowska (38 l.) z Katowic.
Wczoraj podpisana została umowa na wykonanie dwóch z czterech planowanych odcinków DTŚ wiodących przez Zabrze. - Dobrze, że DTŚ-ka się wydłuża. Szkoda tylko, że budowa ma potrwać tak długo - wzdycha pani Dagmara.
Rzeczywiście dwa pierwsze odcinki DTŚ w Zabrzu to raptem niespełna 5 kilometrów drogi. Takie tempo zaplanowanych robót nikogo nie rzuca na kolana.
- Może tak się wydawać, ale mamy do czynienia ze skomplikowaną technicznie inwestycją poprowadzoną w trudnym terenie - tłumaczy Aleksandra Marzyńska (31 l.) rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. - Wykonawca musi wybudować siedem wiaduktów, w tym estakadę nad węzłem de Gaulle`a, która będzie mała 140 metrów długości. Ale to jeszcze nie wszystko. Wraz z trasą powstaną dwie kładki i dwa tunele dla pieszych. Cała "średnicówka" zostanie oczywiście połączona z drogami lokalnymi oraz wyposażona w ekrany dźwiękochłonne - wylicza Marzyńska.
Cierpliwość kierowców zostanie nagrodzona, gdy pierwsze auta przejadą dłuższą DTŚ-ką. - Kiedy oba odcinki zostaną otwarte dla ruchu, kierowcy wygodnie dojadą do centrum miasta - zapowiada Aleksandra Marzyńska. Koszt budowy odcinka to blisko trzysta milionów złotych.
W kolejnych latach trasa ma zostać doprowadzona aż do Gliwic i tam połączyć się z budowaną autostradą A-1.