Niemiecka gazeta zainteresowała się poruszeniem, jaki wywołała publikacja "Rzeczpospolitej" o śladach środków wybuchowych na wraku rozbitego tupolewa. Pisze, że mnożą się "nieścisłości (red. w sprawie śledztwa), o których mówi Kaczyński". "W weekend stracił życie ważny świadek wypadku. 42-letni technik Remigiusz Muś został odnaleziony martwy, we krwi miał środek znieczulający. 'Przypuszczalnie samobójstwo' – orzekła policja. Nie znaleziono listu pożegnalnego" - tak brzmi tekst na stronie gazety.
Autor publikacji nie podaje źródła tych doniesień.
- Nie wiem skąd gazeta ma takie informacje. Na pewno nie od nas. Wyniki badań toksykologicznych, zleconych przez prokuraturę, będą znane za trzy-czy cztery tygodnie - zapewnia w rozmowie z portalem wpolityce.pl prok. Dariusz Ślepokura. Dodaje jeszcze, że w prokuraturze nie ma nkogo, kto mógłby udzielić takich informacji.
Jak nieoficjalnie ustalił "Fakt", Remigiusz Muś cierpiał na silne stany depresyjne. Technik Jaka miał ciężko znosić przejście na emeryturę po likwidacji 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. – Remka bolało to, że został odstawiony na boczny tor po Smoleńsku, że dowództwo o nim zapomniało – mówi dziennikowi kolega zmarłego z pułku.