Zanim wyjaśnimy zawiłości związane z czerwoną wstążką, ostrzegamy: paliwo, o którym mowa jest nielegalne! Wstążeczka to znak rozpoznawczy kierowców, którzy chcą na Mazurach zaopatrzyć się w tańszą benzynę. Gdy umówiony znak zauważy "dostawca", sam podjedzie do klienta. Nasi reporterzy to sprawdzili i... działa!
Stacje, których nie widać
Na terenie województwa warmińsko-mazurskiego funkcjonuje kilkadziesiąt takich ruchomych stacji paliw. Wprawdzie próżno ich szukać na poboczach dróg, to jednak działają - i to jak! Bo stacja, to tak naprawdę przemytnik, który z Rosji przywozi do Polski mnóstwo nielegalnego paliwa.
Gdy zobaczy czerwoną wstążkę na antenie samochodu, podjedzie i zatankuje z podręcznego kanistra. Trzeba przyznać - jest tanio. Paliwo na legalnych stacjach jest o złotówkę droższe. A jakość? Podobno jest lepsza od krajowej.
Trzy złote dasz i litra masz!
- Tylko trzy złote za litr. A benzyna jest lepsza niż nasza. Prosto z Rosji. To nie żadna podróbka - zachęca dziennikarza "Super Expressu" Andrzej, szef jednej ze "stacji na kółkach".
Jego rejon działania to okolice Bartoszyc. Roboty ma co niemiara. Dziennie tankuje do pełna nawet 20 samochodów! W piwnicy swojego domu przechowuje prawie 1000 litrów benzyny. Pan Andrzej kupuje paliwo z obwodu kaliningradzkiego, tuż za Polską granicą. - Litr benzyny w Rosji kosztuje ponad pół dolara. Przemytnicy przerabiają samochody, by więcej weszło do ich baków i by móc więcej przewieźć - mówi Ryszard Chudy, rzecznik prasowy Urzędu Celnego w Olsztynie. A biznes się kręci, tym bardziej że mobilne stacje benzynowe są trudne do namierzenia przez policję.