Życie go nie oszczędzało. Tadeusz Żak (52 l.) spod Tarnowa ma zaledwie 130 cm wzrostu. Z tego powodu rówieśnicy byli dla niego często bezlitośni. W wieku 12 lat stracił mamę i tatę, oboje zostali zamordowani. Chłopiec trafił pod opiekę wuja, potem posmakował życia w domu dziecka, aż wreszcie dorósł i się ożenił.
Niestety, nie mógł znaleźć pracy, bo nikt nie chciał zatrudnić tak niskiej osoby. W końcu pan Tadeusz został zawodowym staczem – zajmował miejsce w kolejce i po wielu godzinach czy dniach oddawał je za drobną opłatą. Po upadku PRL nie stracił zajęcia - kolejki do lekarzy w tarnowskich placówkach były tak wielkie, że niejednemu człowiekowi stacz Tadeusz ratował życie.
Stał się znany, ale dopadła go kolejna tragedia. Zmarła mu żona. Na szczęście z pomocą przyszło rodzeństwo, które podnosiło go na duchu. A w końcu pan Tadeusz spotkał Ewę. – Nasza znajomość zaczęła się w supermarkecie – wspomina. Chciał coś kupić, ale nie mógł dosięgnąć towaru. – Zwróciłem się o pomoc do stojącej obok blondynki. Zaczęliśmy rozmawiać i… umówiliśmy w parku, by wspólnie karmić patki – opowiada. Teraz są już po ślubie.
To nie koniec dobrych zmian! Za namową przyjaciół Tadeusz Żak zgodził się kandydować do Rady Miasta Tarnowa. I zdobył mandat, choć startował z ostatniego miejsca! Teraz jako radny chce reprezentować interesy niepełnosprawnych i pomagać im w aktywizacji zawodowej