"Super Express": - Jak Powstanie Warszawskie odbierane jest w Rosji?
Gleb Pawłowski: - Oceniane jest jako wydarzenie heroiczne, a zarazem tragiczne. Dzięki polskiej kinematografii, w której przewijał się etos powstańczy, zna je całe społeczeństwo już od czasów sowieckich. Muszę jednak przyznać, że Rosjanie mało interesują się aspektami wojny wykraczającymi poza tzw. wielką wojnę ojczyźnianą. Powstanie z roku 1944 mylone jest z rok wcześniejszym, w getcie. Nie usłyszy pan jednak ode mnie, że rosyjska ocena Powstania Warszawskiego mocno różni się od tej po stronie polskiej.
- Musi się różnić. Stalin nie uznał Powstania za wydarzenie warte wsparcia.
- Stosunek Stalina wyznaczał kierunek myślenia do upadku ZSRR. W Polsce powszechna jest opinia, że Stalin zaprojektował klęskę powstania. Moim zdaniem fakty tego nie potwierdzają. Ten kolosalny akt ludzkiego i militarnego wysiłku stał się - jak wiele epizodów wojny - ofiarą rozgrywek dyplomatycznych. A te często były cyniczne. Powołam się na przykład: dlaczego alianci nie zbombardowali krematoriów obozu w Auschwitz-Birkenau? Wiedzieli, jakie jest przeznaczenie tych budynków i mogli dokonać nalotu. Ale nikt nie wyciąga wniosku, że aliantom zależało na zagładzie Żydów. Zaniechanie Stalina wynika z tego samego mechanizmu.
- Jaki to mechanizm?
- Liderów państw koalicji charakteryzowała wyniosłość wobec wszelkich działań niewynikających z ich rozkazów lub niebędących na liście priorytetów. Powstanie przygotowano, ukrywając jego plany przed Moskwą. więc Stalin umył od niego ręce.
- Przecież to Sowieci nawoływali powstańców do niezwłocznego podjęcia walki! Argumentowano, że Armia Czerwona zaraz wejdzie do Warszawy
- Dokumenty świadczą, że wojska ZSRR nie były wówczas w pełni gotowe do forsowania Wisły. Choć nie miejmy złudzeń - gdyby czerwonoarmiści uderzyli na Warszawę, to powstańców spotkałby taki sam los, jak Armię Krajową w lipcu w Wilnie i we Lwowie.
- Czy w Rosji, będącej spadkobiercą ZSRR, dokonuje się rewizja sowieckich dogmatów wobec historii?
-Ta ocena, radykalna w epoce Stalina, była łagodniejsza w późniejszym czasie. Męstwo i ewidentne bohaterstwo szeregowych powstańców zawsze oceniano jdnak bardzo wysoko. I choć dziś refleksja nad historią nie ma już gorsetu ideologii komunistycznej, to sowieckie poglądy są głęboko zakorzenione. To wina całego społeczeństwa, pewne schorzenie intelektualne, dotykające również rządzących elit. Pranie mózgów w wielu sferach przyniosło trwałe efekty. Uważam, że nawet Polska, pomimo krytyki PRL i silnych dążeń wolnościowych, bazuje dziś na koncepcji wymyślonej za Stalina na Kremlu.
- Wybaczy pan, ale nie rozumiem.
- Stalin nie chciał dopuścić do odrodzenia "dawnej Polski", konkurującej z Rosją i ZSRR w Europie Wschodniej. I osiągnął swój cel. Polska stała się zupełnie innym krajem. Pozostaje nim nawet po rozpadzie bloku sowieckiego. III RP - niezależnie od oficjalnej wykładni - kontynuuje dziś państwowość zbudowaną według koncepcji Stalina, która zakładała pomniejszenie jej roli w Europie. Nawet wasze społeczeństwo zaakceptowało ten stan rzeczy. Polska gra rolę drugoplanową, nie chce rewizji granic, nie ekspanduje. W tym względzie jest taka, jaką wymyślił sobie Stalin. I jakiej chce współczesna Rosja. Nawet tyrani stawiają sobie racjonalne cele.
- Czy historia leżąca u podstaw polsko-rosyjskich konfliktów może być bodźcem dla poprawy naszych stosunków?
- Szukanie w historii usprawiedliwień dla bieżącej polityki pogłębia bezsensowne spory i jest niebezpieczne. Najbardziej reprezentatywny jest tu Katyń. Ta stalinowska zbrodnia była mordem nawet w świetle sowieckiego prawa. Polacy nie powinni jednak podnosić jej do poziomu oficjalnych, międzypaństwowych relacji. To zmusza rosyjskich polityków do zajmowania pozycji, które mogą uznać za niestosowne.
- Chce pan powiedzieć, że prowokujemy Rosję, mówiąc o zaplanowanym ludobójstwie na bezbronnych jeńcach?
- Tą sprawą powinny zajmować się komisje historyków. O wstydliwych sprawach z przeszłości łatwiej mówić, gdy nie są podnoszone na szczeblu dyplomatycznym. Tym bardziej w Rosji. Sam do końca tego nie rozumiem, ale nasze sądy nie lubią zajmować siękwestiami z czasów sowieckich. Dopiero niedawno prokuratura uznała zamordowanie carskiej rodziny za sprzeczne z prawem. To nie historia dzieli Polskę i Rosję, ale polityka pamięci. To, w jaki sposób historię wykorzystujemy. Potrzeba tu dobrej woli. W stosunkach rosyjsko-niemieckich nie ma dziś konfliktów. A przecież w ciągu ostatniego wieku to Niemcy, a nie Polacy, przynieśli Rosji rozpacz i zniszczenie. I Niemcy są postrzegane dzisiaj przez Rosjan jako jedno z najbardziej przyjaznych państw. Polska jest zaś w czołówce uważanych za wrogie.
Gleb Pawłowski
Doradca prezydenta Rosji, uważany za głównego stratega Kremla i twórcę sukcesu Władimira Putina w wyborach prezydenckich. Tworzył też strategię Rosji wobec pomarańczowej rewolucji na Ukrainie