Pierwsze symptomy choroby zauważono u Kamili Ślązak w 2009 roku. - Nocna napadowa hemoglobinuria zabija mnie coraz szybciej, zabierając kolejne narządy. Nie mam już śledziony, jednej nerki, druga ledwo działa. Wątroba też prawie nie funkcjonuje. Przeszczep szpiku, który miał mi uratować życie, teraz by mnie zabił. Jestem na niego za słaba - wyznaje 21 latka. W miniony poniedziałek Kamila musiała przejść kolejna poważną operację. - Lekarz po wyjściu z bloku operacyjnego użył określenia "masakra", on sam dobrze nie wiedział z czym ma do czynienia - mówi siostra Kamili. Choroba Kamili to rzadkie zaburzenie polegające na zbyt szybkim rozpadzie krwinek czerwonych. Jedynym ratunkiem dla 21-letniej Kamili Ślązak jest lek Soliris. Jest on niesamowicie drogi - roczne leczenie to prawie 2 miliony złotych. Rodziny Kamili na niego nie stać. Liczy się każda złotówka, a czasu jest coraz mniej.
Wpłat można dokonać za pośrednictwem strony siepomoaga.pl.
Zobacz: Policjanci odebrali poród