13 grudnia 1981 roku to jedna z najbardziej smutnych dat w historii PRL-u. Tego dnia, o godzinie 6 rano w telewizji publicznej wystąpił generał Wojciech Jaruzelski, który ogłosił, że stan wojenny zostaje wprowadzony na terytorium całego kraju. W nocy z 12 na 13 grudnia rozpoczęła się wielka akcja zatrzymań działaczy opozycyjnych. W stan gotowości postawiono około 70 tysięcy Wojska Polskiego oraz 30 tysięcy funkcjonariuszy MSW. Jak później tłumaczono, decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego była motywowana ewentualnym atakiem ze strony wojsk Układu Warszawskiego. Z informacji Amerykanów wynikało jednak, że nie zauważono żadnych ruchów wojsk radzieckich,
W trakcie stanu wojennego internowano około 10 tysięcy działaczy NSZZ "Solidarności". Według ustaleń Insytytu Pamięci Narodowej, podczas stanu wojennego zginęło 56 osób. Zniesiono go 22 lipca w 1983 roku.
- Dla nas stan wojenny to była ogromna wściekłość, to było złamanie nadziei narodu na zmianę. Chodziło nie tylko o to, że nas ścigali, wsadzali do więzień. Pamiętajmy też, że były wtedy ofiary - trudno to bagatelizować, mówić, że było kulturalnie. Niech płk Mazguła nie mówi tak łatwo, jak to komuniści dochowali kultury. Bo to, jacy byli kulturalni, widzieliśmy w kopalni Wujek. I nie tylko tam - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" Zbigniew Janas, jeden z opozycjonistów.