- Pełniąc funkcję prezydenta, Wojciech B. powinien być dla mieszkańców Starachowic wzorem etycznym. Szkodliwość społeczna jego postępowania jest bardzo duża, bowiem mieszkańcy Starachowic dwukrotnie zaufali mu, oddając na niego głos podczas wyborów samorządowych. Dowody zebrane w śledztwie potwierdzają niezbicie, że oskarżeni dopuścili się zarzucanych im przestępstw - mówiła wczoraj sędzia Barbara Nowak-Łon z Sądu Rejonowego w Starachowicach, uzasadniając wyrok na Wojciecha B.
W poczet kary 3,5 roku bezwzględnego więzienia Wojciechowi B. zostaną wliczone niespełna 4 miesiące aresztu, w którym przebywał od początku grudnia 2011 r. do końca marca 2012 r. Z kolei do 8-letniego zakazu pełnienia funkcji publicznych zostanie wliczony 10-miesięczny okres zawieszenia w wykonywaniu obowiązków prezydenta miasta. Do tego Wojciech B. ma zapłacić
100 tys. zł grzywny i ponad 23 tys. zł kosztów procesowych. Sąd orzekł także przepadek 95,5 tys. zł pochodzących z przestępstwa. Wyrok nie jest prawomocny. A obrońcy już zapowiedzieli apelację.
Przypomnijmy, że prokuratura w Krakowie oskarżyła Wojciecha B. o to, że od 2008 do 2011 roku, gdy pełnił funkcję prezydenta Starachowic, kilkukrotnie przyjmował łapówki od prezesów Zakładu Energetyki Cieplnej w Starachowicach i dostarczyciela opału do spółki komunalnej Mariana S. Łapówki wyniosły łącznie 95,5 tys. zł. Kolejny zarzut dla prezydenta Starachowic dotyczył nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań.
Były minister sprawiedliwości Z. Ćwiąkalski: To sprawiedliwy i surowy wyrok
- Sąd wyraźnie stwierdził, że powinno być piętnowane łapownictwo, jeśli chodzi o osoby pełniące funkcje publiczne. Wyrok 3,5 roku bezwzględnego więzienia jest wystarczająco surowy. Do tego prezydent Starachowic otrzymał zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 8 lat. A przypominam, że maksymalny wymiar kary w tym zakresie wynosi 10 lat.