Według danych Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarno-Epidemiologicznego w Katowicach w 2018 r. w Śląskiem odnotowano, a raczej ujawniono, 136 przypadków zachorowań na kiłę. Ta zapomniana choroba jest groźna i 61 zarażonych krętkiem bladym trzeba było leczyć w szpitalu. Przedstawiona liczba z pewnością nie ilustruje faktycznej liczby zakażonych, bo ani za PRL, ani tym bardziej teraz nikt tą chorobą nie chwali(ł). Nie od biedy choroby W(eneryczne) nazywa się „wstydliwymi”.
– W kraju pacjent wstydzi się mówić, a lekarz wstydzi się pytać. Stąd możemy obserwować jedynie ogólne zjawiska epidemiologiczne, ale i na tej podstawie należy stwierdzić, że choroby te, wbrew powszechnej opinii, wcale nie należą do przeszłości – zaznacza w rozmowie z „Rynkiem Zdrowia” prof. Andrzej Gładysz, b. konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych. Nie ma wiarygodnych danych, bo choć lecznie chorób W jest obowiązkowe, to brakuje systemu raportowania. By przekonać się, że przeszłość wraca dr n med. Aneta Cebulska, specjalista chorób zakaźnych, w wywiadzie udzielonym „Wysokim Obcasom, radzi „pójść na koszykową do Kliniki Dermatologii Wenerologii, żeby zobaczyć, co się dzieje”. I na koniec rada dla tych, którzy zapoznali się z chorobą W, by zapamiętali, że wczesne i systematyczne leczenie to szybki powrót do zdrowia.
Odzież i obuwie w promocji? Sprawdź promocje na stronie Limango kody rabatowe.