Kiedy Janusz K. (68 l.) zaczął planować rozłąkę z Eugenią i ubliżać jej, zazdrosną kobietę ogarnęła mordercza żądza. Chwyciła za nóż i zadźgała mężczyznę, z którym miała być do końca swoich dni...
A wszyscy myśleli, że nic nie zniszczy pięknej miłości Eugenii i Janusza. Poznali się 9 lat temu u znajomych. Oboje po nieudanych związkach, niemal od pierwszego wejrzenia zakochali się w sobie i szybko zamieszkali razem, w mieszkaniu Eugenii. Myśleli, że nikt i nic ich nie rozłączy. Ale życie płata okrutne figle.
Nagle między kochankami zaczęło się źle dziać. Okazało się, że pomiędzy nimi stanęła Danuta M. (69 l.), mieszkanka jednej z wsi pod Drawskiem, dawna znajoma pana Janusza. Mężczyzna przyprowadził ją do domu i przedstawił Eugenii. To stało się początkiem wielkiej tragedii.
- Od kiedy Danuta zaczęła pojawiać się w ich domu, dochodziło tam do wielkich awantur - opowiadają sąsiedzi Janusza i Eugenii. Staruszka nie mogła ścierpieć, że jej ukochany coraz więcej czasu spędza z Danutą i przy byle okazji wychwala ją pod niebiosa. Dla zakochanej kobiety nie ma nic gorszego niż wysłuchiwanie komplementów o innej. Ale czara goryczy przelała się, kiedy Janusz wrócił do domu po kilku lampkach wina i zaczął ubliżać Eugenii. - Już cię nie kocham i chcę być tylko z Danutą! - wykrzyczał. Po chwili zaczął obrażać Eugenię, wykrzykując, że jest stara, brzydka i do pięt nie dorasta jego nowej wybrance!
Poniżona Eugenia chwyciła za nóż i kilka razy dźgnęła kochanka. Jeden z ciosów był śmiertelny, przebił tętnicę. Janusz K. wykrwawił się na śmierć. Morderczyni wezwała karetkę i policję. Przyznała się do zabójstwa i ze szczegółami o wszystkim opowiedziała. Mimo starszego wieku i chorób, które ją nękają, Eugenia M. została aresztowana na 3 miesiące. Za zabójstwo grozi jej dożywocie.