Robert Kubica stracił szansę na tytuł mistrza świata, ale mam nadzieję, że nikt w Polsce z tego powodu nie rozpacza. Pewnych rzeczy w Formule 1 nie da się po prostu przeskoczyć. A jeśli team BMW będzie się rozwijał tak szybko jak Robert, ten wyczekiwany moment na pewno nadejdzie. Po GP Chin spodziewałem się zdecydowanie większych emocji. Na szczęście losy mistrzostwa rozstrzygną się dopiero za dwa tygodnie w Brazylii i będzie to prawdziwe święto F1. Zresztą, jak pokazał ubiegły sezon, w Sao Paulo można spodziewać się dosłownie wszystkiego, o czym przekonał się na własnej skórze Lewis Hamilton. Brytyjczyk swoim zachowaniem nie wzbudza sympatii, ale ja osobiście nie życzę mu powtórki z historii. F1 to jest dyscyplina sportu, a nie konkurs na najlepszy charakter, oceniajmy więc kierowców tylko przez pryzmat ich umiejętności. A te są moim zdaniem porównywalne z umiejętnościami Felipe Massy. Anglik ma spory handicap w ilości 7 punktów przewagi i jego typuję na mistrza. Po GP Chin najwięcej się mówi o przepuszczeniu Massy przez Raikkonena, ale nie ma co przesadzać, bo Kimi zrobił po prostu to, co było lepsze dla zespołu. Zresztą dla polskich kibiców to jest dobra wiadomość. W Brazylii Kimi z pewnością też popracuje dla kolegi, a Robert dzięki temu obroni trzecie miejsce. Należy mu się za całokształt.
Stawiam na Hamiltona i Kubicę
2008-10-21
4:00
Trzykrotny mistrz świata, Nelson Piquet (56 l.), specjalnie dla "Super Expressu".