Dla niektórych Polaków wczasy w odległe zakątki świata skończyły się wcześniej. Rząd i PLL LOT starają się umożliwić im bezpieczny powrót do kraju w ramach operacji „LOT do domu”. Takich ewakuacji odbyło się już kilkadziesiąt, a do szybkiego i sprawnego powrotu do kraju zgłosiło się już 36 tys. rodaków. Stewardessa Olga, a także jej koleżanki i koledzy pracują z poświęceniem, by zadbać o jak największy komfort pasażerów, ale pasażerski lot w czasach zrazy różni się od wcześniejszych.
- Personel obowiązuje zasada „żadnego kontaktu” - opowiada Buława. - Pracujemy w maseczkach i rękawiczkach, poza tym nie wydajemy ciepłych posiłków, nie ma chodzenia z wózkiem między fotelami, pasażerowie dostają tylko butelkę wody i kanapkę. Leżą one przy wszystkich miejscach jeszcze zanim ludzie wsiądą do samolotu - wyjaśnia.
Do tego każdy pasażer wypełnia tak zwaną kartę lokalizacji, gdzie opisuje, skąd wraca. - Każdemu mierzona jest temperatura, ludzie dostają też ulotki z informacjami o tym, jak będzie wyglądać ich 14-dniowa obowiązkowa domowa kwarantanna. Pasażerowie w większości rozumieją, że te procedury służą nie tylko naszemu, ale przede wszystkim ich własnemu bezpieczeństwu - tłumaczy stewardessa.