Jak dowiedział się "SE", wczoraj w południe gwiazdor jechał swoim seatem exeo, ale najwyraźniej nie szło mu to najlepiej. Do tego stopnia, że w Żabieńcu koło Piaseczna pod Warszawą z impetem wjechał w dwa jadące przed nim samochody - forda ka i seata toledo.
Jadąca fordem Monika R. (40 l.) trafiła do szpitala. Okazało się jednak, że nie została ranna. Tymczasem Tomasz Stockinger zamiast zatrzymać się i pomóc ofiarom swej bezmyślności, wcisnął gaz do dechy i zaczął uciekać.
Wpadł tuż przed wjazdem do Góry Kawlarii, gdzie powiadomiony przez pokrzywdzonych patrol policji ustawił blokadę. Aktor nie był agresywny. Widocznie w trakcie jazdy w pijackim amoku zdał sobie sprawę z tego co zrobił i na widok policyjnego lizaka zatrzymał się grzecznie.
Został zatrzymany.
- Trzy badania, którym został poddany Tomasz S. wykazały, obeceność znacznych ilości alkoholu w jego organizmie - mówi "SE" nadkom. Marcin Szyndler (33 l.), ze stołecznej policji.
Jak ustaliliśmy, pierwsze badanie wykazało, że Stockinger ma 2.3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Aktor został przewieziony do komendy policji w Piasecznie i wkrótce zwolniony. Stawi się teraz w prokuraturze, gdzie usłyszy zarzuty.
- Za jazdę w takim stanie kierowcy grozi do 2 lat więzienia i zakaz prowadzenia pojazdów - tłumaczy nadkomisarz Szyndler. - Dodatkowo odpowie przed sądem grodzkim za spowodowanie kolizji i oddalenie się z jej miejsca.
Wczoraj próbowaliśmy się skontaktować z celebrytą, jednak nie odbierał telefonu, zapewne trzeźwiejąc po upojnym przedpołudniu i emocjonującym popołudniu w towarzystwie policjantów z Piaseczna.