Rząd stara się uspokajać nastroje i twierdzi, że nie stało się nic strasznego. Aleksander Grad wczoraj po południu przedstawił kolejne plany. Według nich rząd czeka do końca sierpnia. Grad powiedział, że mamy już nowego inwestora, również z Kataru. Tym razem jest to Katarska Agencja Inwestycyjna, ponoć poważny partner, bo ostatnio zainwestował 5 mld USD w koncern Porsche. Jeśli jednak Arabowie nie kupią naszych stoczni, będziemy musieli prosić UE o przedłużenie terminu na ich sprzedaż. - A od inwestora z Kataru będziemy żądać odszkodowania - zagroził minister.
Solidarność stoczniowców nie wierzy już jednak Gradowi. Chce, by premier go zdymisjonował. - Marna to jednak dla nas pociecha - komentują stoczniowcy. - Ministra odwołają, a ja nie wiem, czy będę miał na chleb. Pieniądze z odprawy ostatni raz dostanę w listopadzie. A co w grudniu? - pyta Jarosław Albrecht (38 l.). Obecnie w stoczni pracuje najwyżej 60 osób. Pozostałe 3 tysiące siedzi w domu i czeka. - Rząd myśli, że kolejny raz im uwierzymy. Nie tym razem - mówi Marian Ociesa (58 l.). - W tej stoczni przepracowałem 36 lat. Do emerytury zostało mi siedemnaście miesięcy. I przez te siedemnaście miesięcy będę głodował. Dla polityków ludzie się nie liczą. Dla nich są ważne sondaże wyborcze - dodaje zrezygnowany.