Kontrowersyjny biznesmen (kojarzony m.in. z aferą podsłuchową) został ukarany tygodniowym pobytem w izolatce. To konsekwencja za wysyłane przez niego listy z wyzwiskami, które śle z aresztu. Jak uzasadniał swą decyzję na środowej rozprawie sędzia Wojciech Kolanko: - To jedyna kara, jaka można zastosować wobec aresztowanego za wielokrotne ubliżanie sądowi i prokuratorowi.
Okazuje się, że Stonoga wysyła regularnie zza krat do sądu listy, w których w mocno wulgarny sposób wypowiada się o trzech osobach: sędzim Wojciechu Kolanku, przewodniczącym sądzącego go składu sędziowskiego oraz prokurator, która sporządziła przeciwko niemu akt oskarżenia. Na środowej rozprawie zaapelowano, by kilka z wysłanych przez osadzonego listów odczytał na głos jego obrońca, ale ten odmówił. Wówczas zrobił to sędzia Kolanko. W listach Zbigniew Stonoga w wulgarny sposób domaga się m.in. widzenia z rodziną, obrzucając prokurator i sędziego wyzwiskami: "k...". "ch...", "sk...n". Sędzia przyznał, że takich listów zachowano już kilkadziesiąt ("wpływają do sądu co 2-3 dni") i założono na nie specjalną teczkę w aktach.
QUIZ: Podróże polityków. Czy zgadniesz, ile nas kosztowały?
Polecany artykuł:
Co więcej, "Gazeta Wyborcza" informuje, że na środową rozprawę nie udało się doprowadzić samego Stonogi, choć miał być obecny na sali. Jego adwokat przekonywał, że dzień wcześniej Stonoga zapewniał go, że chce uczestniczyć w rozprawie. Sędzia odczytał jednak notatkę policji, która w środę próbowała dowieźć oskarżonego z aresztu na salę rozpraw. Wynikało z niej, że Stonoga był agresywny i kiedy policjanci założyli mu kajdanki, odmówił pojechania na rozprawę. Jego adwokat nie uwierzył w taką deklarację jego klienta. Chciał podczas rozprawy wybrać się do aresztu, żeby wyjaśnić tę sytuację. Sąd jednak nie pozwolił na przerwanie rozprawy.
Sędzia poinformował też, że nie udało się uzyskać opinii biegłych co do stanu zdrowia oskarżonego (sam Stonoga twierdzi, że jest poważnie chory). Stało się tak, ponieważ Centrum Ekspertyz Sądowych, do którego sąd zwrócił się o wydanie takiej opinii - odmówiło, twierdząc, że nie udało się skompletować zespołu opiniującego. Jak zdradził sędzia Kolanko: - W telefonicznej rozmowie poinformowano nas, że niektórzy lekarze nie zgodzili się na przebadanie oskarżonego.
Przypomnijmy: sprawa, która się toczy przed krakowskim sądem dotyczy lat 2013-2014. W tym okresie miało dojść do podejmowania przez władze spółki Viamot S.A. decyzji o charakterze gospodarczym, które były „skrajnie niekorzystne dla interesów finansowych spółki”. Zarzuty w tej sprawie usłyszało dziewięć osób, w tym Zbigniew S., jego żona i syn. Zdaniem prokuratury na skutek ich działalności firma z branży motoryzacyjnej straciła około 42 mln złotych. Jest to cały majątek przedsiębiorstwa, w tym m.in. nieruchomości i wyposażenie salonów samochodowych. Żadna z podejrzanych osób nie przyznała się do winy.