Po pierwsze: po skasowaniu pomostówek będziemy mieli więcej "starych", choć doświadczonych rąk do pracy. Pozostaną na rynku. Kosztem młodych. Bo nie widać, by liczba miejsc pracy miała się zwiększyć. A nadchodzący kryzys może ją znacznie zmniejszyć.
Nie o to chyba chodzi.
Po drugie: przecież rząd wie, że w Skandynawii aż 70 procent ludzi po 54. roku życia jest aktywnych zawodowo, a w Polsce tylko 30. I sztucznie, przez zablokowanie wcześniejszych emerytur, tej dysproporcji nie zmienimy. Mało tego, możemy spowodować, że pracodawcy będą wcześniej zwalniać "zmęczonych" pracowników, zanim wejdą w przedemerytalny okres ochronny (póki on będzie).
W sumie zabranie dziś tego uprawnienia spowoduje zwiększenie liczby rencistów i bezrobotnych. Więc jaki to zysk?