Ten straszny dzień pani Emilia zapamięta do końca swych dni. Na dworze było przeraźliwie zimno, więc kobieta z ukochanym mężem postanowiła spędzić cały dzień w małym domku w Łęcznowoli (woj. mazowieckie). Pan Józef chciał zadbać o romantyczną atmosferę. Napalił w piecu, wstawił wodę na herbatę i poszedł szukać świec i świecznika.
W roztargnieniu 82-latek zapomniał zapalić palnik pod garnkiem. Morderczy gaz zaczął wydobywać się z butli i powoli wypełniać całą izbę. Pan Józef wracał właśnie do pokoju zadowolony, że tak szybko znalazł świeczki, kiedy doszło do eksplozji.
Potężna, niewidzialna siła obaliła na ziemię oboje starszych ludzi. - Przewróciłam się i poczułam, że bardzo pali mnie twarz i ręce - opowiada pani Emilia. Resztkami sił stanęła na nogach i wybiegła na dwór. I wtedy zorientowała się, że w domy został jej ukochany.
Kłęby dymu waliły z okien, dach paliły już czerwone jęzory płomieni. A dzielny 82-latek próbował zapanować nad żywiołem. Nie miał jednak szans w starciu z niszczycielską potęgą. Kiedy na miejsce przyjechała straż i ugasiła ogień, znalazła jego martwe ciało w środku. - Mój ukochany Józek zatruł się czadem w środku - załamuje ręce pani Emilia.
Nieszczęsna staruszka znalazła już schronienie u najbliższych. - Mam wspaniałą rodzinę. Ale ja zawsze pragnęłam być na swoim. Umrę chyba z tęsknoty za ukochanym Józkiem i tym moim starym domem, w którym pędziłam szczęśliwe życie z moim ukochanym mężem - rozpacza kobieta.