Straciłam męża, straciłam dom. Jak mam żyć?

2010-01-09 21:40

Niszczycielski ogień w jednej chwili zabrał tej kobiecie wszystko, co kochała. Pani Emilia Samoćko (76 l.) przesiaduje nad zwęglonymi resztkami domu, w którym pół wieku przeżyła szczęśliwie z ukochanym mężczyzną. I zalewa się łzami, rozpaczliwie wznosząc ręce do nieba. Woła swojego męża Józefa (†82 l.), który zginął, próbując ugasić ich dom.

Ten straszny dzień pani Emilia zapamięta do końca swych dni. Na dworze było przeraźliwie zimno, więc kobieta z ukochanym mężem postanowiła spędzić cały dzień w małym domku w Łęcznowoli (woj. mazowieckie). Pan Józef chciał zadbać o romantyczną atmosferę. Napalił w piecu, wstawił wodę na herbatę i poszedł szukać świec i świecznika.

W roztargnieniu 82-latek zapomniał zapalić palnik pod garnkiem. Morderczy gaz zaczął wydobywać się z butli i powoli wypełniać całą izbę. Pan Józef wracał właśnie do pokoju zadowolony, że tak szybko znalazł świeczki, kiedy doszło do eksplozji.

Potężna, niewidzialna siła obaliła na ziemię oboje starszych ludzi. - Przewróciłam się i poczułam, że bardzo pali mnie twarz i ręce - opowiada pani Emilia. Resztkami sił stanęła na nogach i wybiegła na dwór. I wtedy zorientowała się, że w domy został jej ukochany.

Kłęby dymu waliły z okien, dach paliły już czerwone jęzory płomieni. A dzielny 82-latek próbował zapanować nad żywiołem. Nie miał jednak szans w starciu z niszczycielską potęgą. Kiedy na miejsce przyjechała straż i ugasiła ogień, znalazła jego martwe ciało w środku. - Mój ukochany Józek zatruł się czadem w środku - załamuje ręce pani Emilia.

Nieszczęsna staruszka znalazła już schronienie u najbliższych. - Mam wspaniałą rodzinę. Ale ja zawsze pragnęłam być na swoim. Umrę chyba z tęsknoty za ukochanym Józkiem i tym moim starym domem, w którym pędziłam szczęśliwe życie z moim ukochanym mężem - rozpacza kobieta.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają