Straciliśmy 4 biliony

2009-09-14 4:00

Światowej sławy ekonomista Stanisław Gomułka podsumowuje rok kryzysu

"Super Express": - Jutro minie rok od ogłoszenia upadłości przez bank Lehman Brothers...

Stanisław Gomułka: - Za tym bankructwem poszło kilka innych...

- I dało to początek kryzysowi.

- Do tej pory kosztował on podatników na całym świecie, według danych MFW, około 4 000 000 000 000 dolarów - ta liczba świadczy o skali problemu. W sektorze finansowym jest to niewątpliwie największy kryzys od lat trzydziestych XX w. W sektorze realnym też jest poważny, choć mniejszy niż początkowo się obawialiśmy.

- Obecny kryzys zrodził się w sektorze finansowym, a podstawą kryzysu z lat trzydziestych był spadek produkcji. Czy w związku z tym zasadne jest ich porównywanie?

- Teraz - po roku - już się ich nie porównuje. W latach trzydziestych w Stanach Zjednoczonych nastąpił spadek produkcji, mierzony dochodem narodowym o blisko 30 proc., połączony z deflacją i bardzo dużym przyrostem bezrobocia. To była katastrofa - największy kryzys w ciągu trzech ostatnich wieków. Gdy rozpoczął się obecny kryzys, istniała uzasadniona obawa, że gdyby doszło do totalnego załamania zaufania do banków - wycofywania depozytów na masową skalę - to mógłby się przełożyć na dużo większy kryzys w sferze realnej. Natychmiastowe zmasowane działania banków centralnych i rządów zapobiegły takiemu rozwojowi sytuacji. Są one jednak kosztowne. Z tego powodu powstały duże deficyty fiskalne, w USA i Wielkiej Brytanii wręcz olbrzymie, które mogą przynieść znaczne negatywne skutki w najbliższych latach. Teraz banki i rządy zastanawiają się, jak je ograniczyć.

- Czy kryzys już się kończy?

- Po spadkach aktywności produkcyjnej światowa gospodarka znajduje się obecnie na etapie stabilizacji koniunktury z sygnałami powolnego wychodzenia z kryzysu. Spośród dużych krajów tylko w Chinach i Indiach mamy ciągle dość szybki wzrost gospodarczy. Ale dopóki nie nastąpi wzrost gospodarczy w skali globalnej, należy spodziewać się wzrostu bezrobocia i raczej niskiej inflacji. Prezydent Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet - ja podzielam jego opinię - prognozuje, że wychodzenie z kryzysu będzie powolne.

- Kiedy przewidujecie panowie silniejsze odbicie?

- W drugiej połowie przyszłego roku.

- Jak te zjawiska odczuwa polska gospodarka?

- Są one spóźnione mniej więcej o pół roku. To, co pół roku temu przeżył zachód kontynentu, u nas dopiero się rozpoczyna. Po okresie względnej stabilizacji możemy mieć do czynienia ze znacznym spadkiem inwestycji oraz dalszym spadkiem dynamiki wzrostu konsumpcji prywatnej, może też przez kwartał lub dwa spaść PKB. Do tej pory przedsiębiorstwa korzystały z surowców i półfabrykatów, które miały w zapasach - mniej importowały i w związku z tym eksport netto odgrywał dużą rolę. Sądząc po wynikach bilansu płatniczego za ostatni miesiąc, zapasy się kończą - przedsiębiorstwa zaczynają importować i eksport netto może nie być tak istotnym czynnikiem podtrzymywania koniunktury, jakim był dotąd.

Prof. Stanisław Gomułka

Jeden z najbardziej cenionych na świecie polskich ekonomistów, profesor London School of Economics

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają