Strajk kobiet w Polsce. Nauczyciele pod ostrzałem! Ministerstwo Edukacji Narodowej przekazało, że otrzymuje sygnały o nauczycielach, którzy "namawiają uczniów do udziału w protestach". - Naszym obowiązkiem jest natychmiastowa reakcja na takie informacje. Zgodnie z zapowiedzią poprosiliśmy kuratorów oświaty o sprawdzenie czy takie sytuacje miały miejsce w ich regionie i jaka była na nie reakcja dyrektorów szkół - podaje MEN. W komunikacie czytamy, że jeśli doniesienia się potwierdzą, a nauczyciele namawiali uczniów do udziału w strajku lub sami brali w nich udział, "powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu", będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem. - Nie ma także naszej zgody na zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób - pisze MEN.
Taka decyzja spotkała się ze sporym sprzeciwem z różnych środowisk, które już wcześniej krytykowały podejście kuratoriów oświaty do strajku kobiet i nie tylko. Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego, w niedzielę (1 listopada) napisał na Twitterze: "Apel do kuratorów oświaty : przestańcie państwo wypisywać głupstwa w swoich apelach do nauczycieli. Są one sprzeczne z zawartymi w nich nawoływaniami o nieupolitycznianie szkoły i są jaskrawym dowodem waszego zaangażowania politycznego".