To miał być miły spacer po obiedzie. Dzieci i rodzice szli, trzymając się za ręce. Świeciło piękne słońce, maluchy aż piszczały z radości...
Mały Witek (†6 l.) nawet nie widział zbliżającej się śmierci. Auto nadjechało od tyłu. Uderzyło w przechodniów, rozrzucając ich na boki. Chłopiec zginął. Jego mama, Jolanta (35 l.), doznała ciężkich obrażeń głowy. Tata, Marcin (45 l.), ma złamany kręgosłup, a rodzeństwo Tymon (4 l.) i Lila (4 l.) - ciężkie urazy całego ciała. Skruszony pirat załamał się, kiedy zobaczył, co zrobił. - Wypiłem tylko jedno piwo - mamrotał do badających go alkomatem policjantów. Wydmuchał 0,4 promila.
Mężczyzna został zatrzymany. Przesłuchano go wczoraj. Wczoraj też usłyszał zarzuty prokuratora - umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, w wyniku którego jedna osoba zginęła, a cztery odniosły poważne obrażenia ciała. - Grozi mu za to do 8 lat pozbawienia wolności - informuje Teresa Rutkowska-Szmydyńska, prokurator z Pruszcza Gdańskiego.
Przemysławowi P. przebadano też krew. Wyniki badań będą znane za dwa tygodnie. Jeśli okaże się, że miał w organizmie więcej niż 0,5 promila, kwalifikacja czynu zostanie zmieniona na spowodowanie wypadku przez sprawcę, który znajdował się w stanie nietrzeźwości. Wówczas może trafić do więzienia na 12 lat. Pirat drogowy przeprasza rodzinę zabitego chłopca. Rodzicom nic jednak nie zwróci synka. Ani jego skrucha, ani surowy wyrok sądu...