Straż miejska nie wpływa na poprawę bezpieczeństwa w mieście, dubluje obowiązki innych, a władze Świeradowa-Zdroju nie chcą na siłę doić kierowców i zarabiać na mandatach z fotoradarów. - Dlatego zdecydowaliśmy się zlikwidować straż miejską. Zaoszczędzonymi pieniędzmi wspomożemy policję - mówi nam Roland Marciniak (36 l.), burmistrz Świeradowa-Zdroju.
Czym zajmuje się straż miejska? To przede wszystkim eksperci od blokad samochodowych, mandatów za złe parkowanie. Ich praca w większości miast koncentruje się na gnębieniu kierowców, a nie pomocy zwykłym ludziom. Na szczęście są tacy, którzy dostrzegają, że strażnicy miejscy nie służą obywatelom! - Już rok temu pojawił się ten plan. Wtedy zdecydowaliśmy, że przez kolejne miesiące będziemy się przyglądali strażnikom i bacznie analizowali ich pracę. Okazało się, że nie spełniają takiej funkcji, jakiej oczekujemy. Zdecydowaliśmy więc o likwidacji straży miejskiej od 1 stycznia 2013 roku - mówi nam burmistrz Roland Marciniak. Czym zajmowali się strażnicy w Świeradowie-Zdroju? - Zakres ich pracy m.in. powielał obowiązki zwykłych urzędników, m.in. sprawdzali porządek na posesjach, reagowali na bezpańskie psy. Nie koncentrowali się na poprawie bezpieczeństwa. Poza tym od tego jest policja. A my nie mamy ambicji, by zarabiać na fotoradarach - kwituje Marciniak.
Tym śladem powinni pójść inni gospodarze polskich miast.