Relację zamieściła gazeta "Moskowskij Komsomolec", jej autorem jest kpt. Aleksander Murawszczikow, dowódca zastępu smoleńskiej straży pożarnej. To jeden z pierwszych strażaków, który pojawił się na miejscu tragedii. Został uwieczniony na krążącym po internecie amatorskim filmiku, pokazującym działania służb w pierwszych chwilach po katastrofie.
Przeczytaj koniecznie: Nowy film z miejsca katastrofy prezydenckiego Tu-154M pod Smoleńskiem (VIDEO!)
Murawszczikow opowiada, że gdy 7 i 10 kwietnia Rosjanie szykowali się na przyjęcie samolotów z najważniejszymi polskimi politykami na pokładzie, na lotnisku pod Smoleńskiem zastosowano szczególne procedury bezpieczeństwa. 10 kwietnia także jego oddział strażaków został postawiony w stan najwyższej gotowości, by zabezpieczać przylot tupolewa z prezydentem Lechem Kaczyńskim i małżonką na pokładzie.
Kapitan wspomina, że gdy strażacy oczekiwali na lądowanie polskiego tupolewa, nagle usłyszeli tępy huk. Nie było słychać żadnej eksplozji. Z początku nie było jasne, gdzie dokładnie spadł samolot, dopiero później okazało się, że do pasa startowego pilotom zabrakło zaledwie 200-300 metrów.
Jego opis krajobrazu po katastrofie jest przerażający. Gdy dotarł bezpośrednio na miejsce, w którym rozbił się Tu-154M, zastał leżące wszędzie ciała ofiar. Jak wspomina, wiele z nich nie miało głów, twarze były zakrwawione, zmiażdżone lub poszarpane. Zapamiętał, że tylko jedno ciało - młodej dziewczyny - było w całości. Nad całkowicie rozbitą maszyną unosił się dym, ponadto strażacy brodzili w paliwie lotniczym. Widać było, jak wielka była siła uderzenia samolotu o ziemię.
Od razu było jasne, że nie ma kogo ratować, bo wszyscy pasażerowie zginęli. Atmosferę horroru potęgowały dzwonki telefonów, które rozdzwoniły się natychmiast po tym, jak w polskich mediach pojawiły się pierwsze doniesienia o "problemach z lądowaniem" tupolewa, a potem o wielkiej katastrofie.
Cały 10 kwietnia upłynął ratownikom na zbieraniu z okolicy rozszarpanych ciał. Każdy znaleziony fragment ciała czy odzieży musiał zostać ułożony na folii i dokładnie opisany. Podobnie z rzeczami osobistymi ofiar. Murawszczikow twierdzi, że ciało Lecha Kaczyńskiego było w dobrym stanie, dzięki temu zostało zidentyfikowane jako jedno z pierwszych. Dłużej trwały poszukiwania jego małżonki Marii, której ciało zostało rozpoznane po obrączce. Później, po podniesieniu największych fragmentów samolotu, odnaleziono pod nimi jeszcze kilka ciał.
Patrz też: Tak rodziny identyfikowały ciała ofiar katastrofy Tu-154M: Rosjanie pytali o szczegóły, pokazywali zdjęcia, niektórzy widzieli zwłoki
Strażak ze Smoleńska: Ciała bez głów, dzwoniące telefony - krajobraz po katastrofie
Rosyjska gazeta opublikowała przerażającą relację jednego z oficerów straży pożarnej, który przybył na miejsce katastrofy z 10 kwietnia chwilę po zderzeniu z ziemią prezydenckiego Tu-154M. Fragmenty ciał dookoła, często bez głów i kończyn, a pośród ciszy głośne dzwonki telefonów komórkowych - oto krajobraz po smoleńskiej katastrofie. Żadnych krzyków... Było pewne, że wypadku nie przeżył nikt.