Strażak został złapany przez policję, kiedy "bohatersko" gasił pożar. Teraz z zarzutami czeka na proces, a śledczy szukają odpowiedzi na pytanie, ile pożarów wzniecił.
Ostatnio strażak ochotnik Dariusz B. na rowerze przejechał kilka kilometrów do Trzcianki. Tam podpalił bele słomy w szkolnym gospodarstwie technikum rolniczego i rowerem popędził do remizy Ochotniczej Straży Pożarnej. Tam zawył syreną na alarm, żeby zwołać strażaków.
Tym razem młody piroman jednak przedobrzył. Okazało się, że zanim podpalił słomę, wysłał do kolegi SMS-a, że ma się szykować do akcji. To go zgubiło, bo kolega o wiadomości poinformował policję. I tak stróże prawa zakuli mu ręce w kajdanki jeszcze w trakcie akcji gaśniczej, w której udawał bohatera. Podpalaczowi grozi teraz 5 lat więzienia. - Wciąż sprawdzamy, które z pożarów ma na swoim sumieniu ten piroman - mówi sierż. Paweł Głódź.