Gdy pękła tama na zbiorniku Niedów, Andrzej Traczewski (55 l.) z trzema kolegami akurat tamtędy szedł z pomocą dla mieszkańców Ręczyna. Śmiercionośny nurt porwał strażaka. Jeden z kolegów próbował go ratować, ale w starciu z żywiołem nie miał żadnych szans. Ciało kolegi znaleźli strażacy następnego dnia. - Mieliśmy zawieźć worki dla ludzi w Ręczynie.
Gdy byliśmy w okolicy zbiornika, tama zupełnie niespodziewanie pękła i runęła na nas ściana wody - opowiada jeden ze strażaków, świadek tragicznych wydarzeń. Pan Andrzej strażakiem był ponad 20 lat. Feralnego dnia, gdy woda zalewała już Bogatynię i strażacy dostali wezwanie, pan Andrzej aż rwał się do pomocy. - Ale nikt z nas nie przypuszczał, że tam jest aż takie niebezpieczeństwo. Nigdy nie mieliśmy tu takiej wody - mówią teraz ze łzami w oczach koledzy pana Andrzeja. - Straciliśmy przyjaciela, świetnego strażaka.