- Widocznie tak było mu pisane - mówi przez łzy dziadek zmarłego tragicznie 25-latka Zdzisław Zaremba (78 l.), który również jest strażakiem. Służba w Ochotniczej Straży Pożarnej to tradycja w rodzinie Kamila Pieńka. Strażakami byli jego zmarły ojciec, a także dziadek, który przez trzy kadencje pełnił nawet funkcję prezesa miejscowego OSP.
- Kamil już jako dziecko biegał do remizy na zbiórki młodzików - wspomina wnuka Zdzisław Zaremba (78 l.). - Bardzo to lubił, a ja się cieszyłem, że poszedł w moje ślady - dodaje, tłumiąc płacz starszy mężczyzna. Kamil już jako dorosły strażak setki razy brał udział w akcjach gaśniczych. Nieraz narażał własne życie, aby nieść pomoc ofiarom.
Patrz też: Ciechanowiec - zabił Iwonę, bo go zdradziła?
Niestety, okrutny los potwornie zakpił sobie z Kamila... Było około 14.30, gdy ogień zaczął pustoszyć jeden z pokoi mieszkania młodego strażaka. W tym czasie on i jego znajomy nieświadomi niebezpieczeństwa rozmawiali spokojnie w sąsiednim pokoju. Mężczyźni nie dostrzegli ani płomieni, ani wydobywającego się spod drzwi trującego dymu. Tymczasem śmiertelnie niebezpieczny tlenek węgla z wolna wdzierał się do ich płuc i odbierał im świadomość.
Kiedy koledzy Kamila z OSP wyruszyli na akcję gaśniczą do jego mieszkania, na ratunek dla męż-czyzny było już za późno. Młody strażak zginął zaczadzony we własnym domu. Jego znajomy miał więcej szczęścia - przeżył i dochodzi do zdrowia w szpitalu. Przyczynę pożaru ustalają biegli.
- Głupia taka śmierć dla strażaka - mówi smutno młodszy brat Kamila, Sebastian (22 l.), również strażak.