To były sceny jak z gangsterskiego filmu. Zostały nagrane telefonem komórkowym przez kolegę Grzegorza Mielczarka. Gdyby nie ten film, sprawcy brutalnej interwencji odziani w mundury straży miejskiej zapewne nigdy nie zasiedliby na ławie oskarżonych. Na filmie widać, jak Grzegorz, trzeźwy i spokojny młody człowiek, zostaje zaciągnięty do radiowozu, tam każą mu coś podpisać, a gdy odmawia, dostaje parę ciosów i gazem po oczach. Za co? Bo nie miał przy sobie dokumentów!
- Sąd dał wiarę zeznaniom ofiary, które były zgodne z nagraniem - mówiła sędzia Katarzyna Brambor-Kwiatkowska, uzasadniając wyrok. Był wyjątkowo łagodny. Grzegorz F. (39 l.), oskarżony o przekroczenie uprawnień, pozbawienie wolności pokrzywdzonego i spowodowanie u niego obrażeń, został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu, 1,5 tysiąca złotych grzywny i 5 tysięcy złotych zadośćuczynienia panu Grzegorzowi. Dwaj pozostali strażnicy również dostali wyroki w zawieszeniu. A cała trójka ma też przeprosić na piśmie swą ofiarę.
Prokurator Przemysław Warda nie wyklucza apelacji, bo żądał bezwzględnego więzienia dla głównego oskarżonego i zdecydowanie wyższego zadośćuczynienia. - Decyzję podejmę po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku - powiedział.
Zobacz: Strażnicy miejscy SKATOWALI 20-latka! Sąd nie miał litości