- Synek do tej pory nie może się otrząsnąć. Wiem, że są miejsca wyznaczane dla naturystów. Nie mam nic przeciwko. Ale dlaczego ci mężczyźni robią to tuż obok drogi, którą inni spacerują? - mówi wstrząśnięta kobieta. Najpierw oczom jej i jej synka ukazało się kilku mężczyzn w furgonetce. Wszyscy nago, ściśnięci, siedzieli w aucie. Lepiej nie myśleć, co tam robili. Ale nie to było najgorsze. Tuż obok, na kocyku, wylegiwało się dwóch innych. - Dziecko zobaczyło, jak jeden z nich masuje drugiego po pośladkach i genitaliach! - opowiada pani Małgorzata (30 l.). - Wtedy nie wytrzymałam i wezwałam straż miejską. Nie może być tak, że spacerując nad brzegiem Wisły, można być narażonym na takie ekscesy. Opalanie nago mi nie przeszkadza, ale obleśne męskie obmacywanie kilka metrów od drogi już tak - dodaje wzburzona pani Małgorzata.
Rzeczywiście, mężczyźni leżeli rozłożeni na kocyku w trawie obok drogi. Nic nie robiąc sobie z przejeżdżających tam aut, obmacywali się bezwstydnie.
- Dlatego na miejscu pojawiły się dwa patrole - wyjaśnia Agnieszka Kubicka (32 l.) ze straży miejskiej. - Bo nago po żadnej drodze nie można paradować, szczególnie jeśli wokół są ludzie, którym to przeszkadza. Dlatego przeprowadzona była interwencja. Spisaliśmy kilku mężczyzn. Nie tych opalających się nad brzegiem Wisły, ale tych, którzy kręcili się nago obok drogi - dodaje.
Golasy miały pretensje do strażników, ale niesłusznie. Funkcjonariusze musieli interweniować, bo było zgłoszenie. - Oni doskonale wiedzieli, że robią źle. Z plaży naturystów zrobili miejsce schadzek dla podstarzałych gejów. Na widok straży zamiast się legitymować, wyskakiwali z krzaków i pospiesznie się ubierali - opowiada pani Małgorzata.