Droga krajowa nr 10 to jedyne źródło utrzymania wielu kobiet. Od lat sprzedają swoje wdzięki kipiącym z pożądania mężczyznom. Nikt nie może im zakazać wykonywania zawodu, ale ostatnie, częste najazdy policjantów poważnie nadszarpnęło ich utargi.
Zobacz koniecznie: Pomorze: Czekam na autobus, nie jestem tirówką
Kobiety skarżą się „Gazecie Pomorskiej”, że kryminalni, którzy próbują rozwikłać zagadkę tajemniczego mordu dwóch osób – prostytutki i jej klienta, ciągle nękają je pytaniami o sprawę. Tirówki ponoć zarzekają się, że nic nie wiedzą, ale stróże prawa nie dają za wygraną. Chodzą za nimi po lesie i przepędzają klientów, którzy już zdecydowali się na upojne chwile w zaroślach.
- Od dziewięciu lat tu stoję i jeszcze tak nie było, żeby mi policjant tyłka pilnował – denerwuje się jedna z nich. Czuję się bardziej chroniona niż prezydent. Chcą, żebyśmy im mordercę podały na tacy. Tylko, że żadna z nas go nie zna. Nic nie widziałyśmy i nic nie słyszałyśmy - mówi inna kobieta.
Co ciekawe sami policjanci zaprzeczają, że śledztwo w sprawie morderstwa jest powodem nękania tirówek. Na obwodnicy Bydgoszczy dochodzi do wielu wypadków śmiertelnych, w których giną piesi. Stróże prawa dbają tylko o bezpieczeństwo prostytutek dlatego tak często je odwiedzą. A może wystarczyłby opaski odblaskowe...