Zanim w chorym umyśle Pawła R. (+26 l.) narodziła się myśl o zamordowaniu Kristiny (+26 l.), wielokrotnie usiłował wkraść się w łaski ukraińskiej piękności. Dziewczyna zrobiła na nim piorunujące wrażenie i nie wyobrażał sobie, że nie będzie jego. Tyle że ona miała dość natrętnego uwodziciela. Jak wspomina przyjaciel Ukrainki, w końcu nie wytrzymała i wykrzyczała Pawłowi, że nie chce go znać.
- Wtedy zaczął ją nękać, prześladować. Doszło do tego, że nocami podjeżdżał pod jej dom, robił zdjęcia okien za którymi spała, aby później wysyłać je na dowód, że jest cały czas przy niej – opowiada przyjaciel Kristiny.
Kiedy dziewczynie skończyła się karta pobytu i wróciła na Ukrainę, dręczyciel pojechał za nią, aby tam nachodzić ją w pracy i w domu. Wskórał tyle, że Kristina postraszyła go kolegami. Wtedy zaczął grozić jej w internecie. ,,Słuchaj, ty mała ukraińska wieśniaczko, jeżeli ktoś z twego powodu mnie uderzy, to uderzę Ciebie sto razy. Jeżeli ktoś mi coś zrobi, to pojadę na Ukrainę i uderzę Ciebie sto razy” - pisał.
Tymczasem dziewczyna znów zjawiła się w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie dostała pracę w pralni. Paweł R. robił wszystko, by nie zaznała spokoju. Zakładał w internecie fikcyjne konta i przesyłał jej maile z wyzwiskami i groźbami. Napisał też jaki los ją czeka, jeśli go odrzuci: ,,Twoim osiągnięciem będzie wyjść za starego dziada i mieszkać na wsi. Tam Twoje miejsce”. W końcu zaszczuta dziewczyna zgłosiła sprawę policji, a sąd ukarał dręczyciela pięćsetzłotową grzywną.
Zapewne wtedy Paweł R. postanowił ją zabić. W e-mailu do znajomego napisał, że zamierza kupić broń. „Tylko nie mów Krysi, ona nie może wiedzieć” - prosił. Dziewięć dni później, 11 września, poszedł do pralni, gdzie pracowała, i strzelił jej w głowę. Sam zginął kilka godzin później, zabity przez niemieckich policjantów na autostradzie pod Berlinem. Zatrzymali go, a on wyciągnął broń, więc zaczęli strzelać.