Mieszkańcy Wiszni Małej, wioski położonej w pobliżu Wrocławia, prześcigają się w opowieściach. Wielu z nich doskonale słyszało odgłosy strzelaniny, choć tylko niektórzy rozumieli, co się dzieje. – Byłem wtedy na spacerze, całkiem niedaleko. Nie miałem pojęcia, że to strzały. Byłem pewien, że ktoś odpalił fajerwerki – mówi Ryszard Wójcik. – Wszystko to zdarzyło się w środku wsi, gdzie znajduje się bankomat – dodaje. I właśnie to urządzenie było celem gangsterów. Policjanci dowiedzieli się o tym w sobotę ok. 23. Na miejsce wysłali antyterrorystów, ponieważ obawiali się, że przestępcy mogą mieć ładunki wybuchowe przeznaczone do wysadzenia bankomatu. Dwunastu antyterrorystów podeszło na bliską odległość do zaskoczonych gangsterów. Na czele szedł funkcjonariusz z tarczą balistyczną, która ma chronić przez kulami czy siłą wybuchu. Gdyby nie ona, ofiar z pewnością byłoby więcej. Okazało się bowiem, że jeden z gangsterów miał kałasznikowa i widząc zbliżających się policjantów, bez wahania nacisnął na spust. – Siła pocisków była tak duża, że odrzuciła funkcjonariusza, który niósł tarczę, a kule trafiły w policjantów – tłumaczył na zwołanej wczoraj konferencji prasowej Jarosław Szymczyk, komendant główny policji. Jeden antyterrorysta zginął na miejscu, trzej jego koledzy zostali ranni. Z kolei od policyjnych kul padł gangster z kałasznikowem. Okazało się, że to 42-letni doskonale znany policji przestępca z Wielkopolski, który trudnił się m.in. kradzieżami samochodów. Miał dwóch wspólników. Jeden czekał nieopodal w samochodzie, drugi nie brał bezpośredniego udziału w akcji. Obaj zostali zatrzymani. Zabity funkcjonariusz pracował w policji od 14 lat. Osierocił dwójkę dzieci. Premier Beata Szydło zapowiedziała już, że rodzina otrzyma potrzebne wsparcie, w tym specjalne renty.
ZOBACZ TAKŻE: Strzelanina w agencji Reuters w Gdyni. Wstrząsające fakty