Radny Morawski swoją reakcję na wtargnięcie szaleńca do siedziby PiS opisał dziennikarzowi TVN 24. W chwili zdarzenia przebywał w pobliskim magistracie i gdy dowiedział się o incydencie, natychmiast tam pobiegł.
- Na miejscu była karetka, ale odjechała pusta. Pojawiały się sprzeczne
informacje, kto był na miejscu zdarzenia, kto. Kilka osób zostało
rannych. Są postrzelenia, a także rany cięte - opowiada Tadeusz Morawski.
Patrz też: Łódź: Atak na siedzibę PiS. Ryszard C. z Częstochowy chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego
- By wejść do biura, trzeba zadzwonić dzwonkiem. Przed drzwiami jest
minikamerka, która rejestruje wchodzących do siedziby partii. Ktoś
musiał wpuścić tego mężczyznę do biura - dodaje radny.
- Dostałem telefon, że mam natychmiast przyjść, bo jest ranny nasz kolega i jakiś wariat biega po pomieszczeniach - dodał w rozmowie z reporterem TVN 24 Czesław Telatycki, szef łódzkich struktur Prawa i Sprawiedliwości.
O napadzie opowiadała również jedna z pracownic łódzkiego biura PiS. Wyraźnie widać było, że jest w szoku. Na pytania dziennikarzy odpowiadała krótkimi zdaniami. Powiedziała, że mężczyzna strzelał i krzyczał, żeby zabić Kaczyńskiego.
Film dzięki uprzejmości "Expressu Ilustrowanego":
Przeczytaj koniecznie: Kim był człowiek, który wtargnął do siedziby PiS - to 62-letni Ryszard C. z Częstochowy
Strzelanina w Łodzi, świadkowie: Wykrzykiwał, że chce zabić Kaczyńskiego i powybija cały PiS WIDEO
- Nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby coś takiego miało miejsce. To trudna do opowiedzenia tragedia, żeby w centrum tak dużego miasta, w siedzibie jednej z ważniejszych partii doszło do tak brutalnego napadu. To wielka tragedia, dotycząca bezpośrednio członków, zwolenników Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich rozsądnych Polaków - powiedział łódzki radny PiS, Tadeusz Morawski.