Choć na osiedlu przy ul. Cegielnianej Andrzej B. mieszkał już 3 lata, sąsiedzi znali go tylko z widzenia i nie próbowali nawet nawiązać bliższych relacji. Widywano go często, jak spacerował ze swoimi psami. Mężczyzna uchodził za podejrzanego typa a postrach wzbudzał już samym wyglądem. Był wysoki, dobrze zbudowany. Chodził obwieszony złotymi łańcuchami.
Podobnie wyglądali też goście, którzy bardzo często odwiedzali mieszkanie 32-latka. Sąsiedzi wspominają, że praktycznie codzinnie pod blok podjeżdżały wypasione bryki, najczęściej na rejestracjach zza wschodniej granicy.
Na osiedlu po cichu mówiło się o tym, że Andrzej B. zajmuje się handlem narkotykami. Podobno też od nich nie stronił. Musiał mieć
bardzo dochodowe zajęcie, bo choć nie widywano, by chodził do pracy, zawsze stać go było na drogie auta. Ostatnio jeździł drogim bmw.
Nie układało mu się za to w życiu prywatnym. 32-latek miał za sobą już dwa nieudane małżeństwa. Sąsiedzi zauważyli, że lubił towarzysztwo sporo młodszych od siebie kobiet. Ostatnio związał się z 17-latką. Dziewczyna zamieszkała z Andrzejem B. przy Cieplarnianej. I w trakcie policyjnej obławy nie chciała opuścić zabarykadowanego mieszkania.
Ciało pary znaleziono po policyjnym szturmie około godz. 1 w nocy. Według nieoficjalnych informacji oboje nie żyli już od około godz. 19. Policja przypuszcza, że popełnili samobójstwo. Nie wyklucza też wersji tzw. rozszerzonego samobójstwa - Andrzej B. mógł zabić 17-latkę a potem popełnić samobójstwo.
STRZELANINA W SANOKU: Kim BYŁ Andrzej B. ps. ZÓŁW. Kryminalna przeszłość BANDYTY
Kim był 32-latek z Sanoka, który w czwartek najpierw ostrzlał policjantów, potem zabarykadował się w mieszkaniu i w końcu prawdopdobnie odebrał sobie życie? Andrzej B. ps. ŻÓŁW lokalnej policji znany był bardzo dobrze. Miał bogatą kryminalną kartotekę. Wzbudzał też zainteresowanie sąsiadów, bo obracał się w szemranym towarzysztwie i choć nie pracował, pod blok podjeżdżał najdroższymi autami.