STRZELANINA W SANOKU - NOWE FAKTY. Andrzej B. i Kamila M. w momencie śmierci leżeli OBOK SIEBIE, TRZYMALI SIĘ ZA RĘCE

Drzwi wejściowe do mieszkania Andrzeja B. zostały zabarykadowane meblami i lodówką, a siłowe wejście funkcjonariuszy policji rozpoczęło się dokładnie o 1:17. Obecny na miejscu lekarz osiem minut później stwierdził urzędowo zgon Andrzeja B. i Kamili M.

- Ciała były ułożone obok siebie, a Andrzej B. i Kamila M. trzymali się za ręce. On był ubrany w garnitur, ona w biały sweter - podała Wiesława Basak z Prokuratury Okręgowej w Krośnie. Jak dodała, 31-latek trzymał w ręku odbezpieczoną broń produkcji rosyjskiej.

Prokuratura ujawniła także, że Kamila M. zgineła od kuli wystrzelonej tuż przy jej skroni. W jej czaszce utkwił także pocisk, który wcześniej przeszył skroń Andrzeja B. Poinformowano także, że 17-letnia Kamila M. mieszkała z mężczyzną od około sześciu miesięcy. Jej rodzice o tym wiedzieli.

W czwartek po południu na jednym z osiedli w Sanoku 32-letni mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu czteropiętrowego bloku. Była z nim 17-letnia kobieta. Wcześniej mężczyzna, który miał być zatrzymany w związku z zabójstwem, strzelał z okna mieszkania do nieoznakowanego policyjnego samochodu.

Z budynku ewakuowano część mieszkańców i zamknięto okoliczne ulice. Na miejsce przybyli antyterroryści oraz policyjni negocjatorzy m.in. z Warszawy. Przez wiele godzin policja próbowała nawiązać kontakt z mężczyzną i kobietą i nakłonić ich do poddania się. Nie reagowali jednak na apele policji. Ok. godz. 1 w nocy z czwartku na piątek policjanci zdecydowali się na siłowe wejście do mieszkania; w środku znaleźli ciała kobiety i mężczyzny.