- Policjanci bronili się paralizatorem elektrycznym przed ostrzałem z kałasznikowa - do takich rewelacji dotarła Gazeta Wrocławska. Według informatora, na którego powołuje się redakcja "ze strony zespołu uderzeniowego nie było natychmiastowej odpowiedzi ogniem. Zgodnie z planem akcji, jeden ze szturmowców miał paralizator elektryczny i pistolet w kaburze. On zareagował i strzelił w stronę bandyty. Prąd oszołomił go na chwilę". Atak paralizatorem tylko rozsierdził bandytę. Złodziej wystrzelił do policjantom serią z karabinu maszynowego. Dopiero na tak agresywną reakcję włamywacza antyterroryści odpowiedzieli strzałami z pistoletów. Informator redakcji wnosi domniemanie także, że akcja pod bankomatem nie była odpowiedzią na włamanie do bankomatu, a szczegółowo przygotowaną zasadzką na bandytów.
Informacje "Gazety" brzmią w kontrze do oficjalnego komunikatu policji, która na konferencji prasowej po tragicznym wieczorze powiedziała, że w akcji w Wiszni Małej brały udział trzy ooddziały policji: dolnośląska, wielkopolska i pomorska. Według niej zgloszenie o kradzieży policja otrzymała około godz. 23. Do bankomatu podjechałą grupa szturmowa. Seria z karabinu maszynowego zachwiała policjantem z tarczą balistyczną. Wtedy naboje trafiły w jednego z policjantów. Policja jeszcze nie ustosunkowała się do relacji "Gazety".
Zobacz: Kalendarz „Dumni z Polski” do kupienia tylko z "Super Expressem"