Tak jak posłanka pewna, co to się wczoraj o poranku w Sejmie zjawiła i od razu dziennikarze zapytali ją o formę. Czy aby jest w stuprocentowej? Zapytana pani poseł coś tam niewyraźnie bąknęła, wykręcić się chciała, ani chybi. No, wstyd po prostu.
A jak mnie szef zapyta o to samo w poniedziałek, jak dotrę przez błoto i korki do pracy? To co ja mu wtedy odpowiem? No, co?
Dlatego, żeby dobrze zacząć tydzień, już w sobotę trzeba nad formą popracować i to ostro. Szwagier mi pomoże, zgodził się nad formą jeszcze w niedzielę potrudzić kapinkę - bo okazuje się, że też ma bardzo wymagającego szefa, co od poniedziałku bombarduje go pytaniami o formę, oczywiście stuprocentową...