Był wczesny ranek. Piotr Dworzyński (44 l.) kończył swoją zmianę na stacji paliw, gdy zauważył podjeżdżającego seata. Wydawało mu się, że auto nie ma tablic rejestracyjnych. Skierował więc na nie kamerę monitoringu. Okazało się, że miał rację.
- 16 lat przepracowałem w swoim fachu i wiedziałem, że pasażerowie tego auta są podejrzani - mówi pan Piotr.
- Wyszedłem z budynku stacji. Kierowca szybko wsiadł do auta. Miał jednak otwartą szybę i przez nią chciałem wyciągnąć kluczyki ze stacyjki i uniemożliwić mu kradzież. Nie zdążyłem. Zawisłem tylko na szybie, a on ruszył. Ciągnął mnie tak prawie 100 metrów. Piotr Dworzyński wciąż leczy złamany obojczyk.
- Żyję i to jest najważniejsze. Mam tylko nadzieję, że ten złodziej zostanie rozpoznany i schwytany przez policję, zanim jeszcze komuś zrobi krzywdę - dodaje.