- Przez 40 lat nie zawiódł mnie ani razu, a teraz... - Janusz Wrona (65 l.), rolnik ze wsi Suchodoły na Lubelszczyźnie, pokazuje opatrunek na połamanych żebrach. - Ciągnik przejechał po mojej klatce piersiowej - opowiada. Jak mogło dojść do tak niebywałego wypadku? - Wszystko przez pośpiech - dowodzi obolały rolnik.
Feralnego dnia tuż przed ósmą rano wspólnie z żoną mieli jechać załatwiać sprawy w odległych o kilka kilometrów Fajsławicach. Małżonka pana Janusza czekała na ganku domu, on sam zaś poszedł do garażu po ciągnik. Niestety, nie wsiadł do niego, ale stojąc z boku, przekręcił starter. Nie zauważył, że maszyna jest na biegu. Ciągnik nagle ruszył i dopadł przerażonego mężczyznę. Przejechał po nim i zatrzymał się dopiero, gdy uderzył w dom.
- Przestraszyłam się, że tego nie przeżyje. Z ust leciała mu krew, bardzo cierpiał - opowiada żona rolnika.
Na szczęście panem Januszem zajęli się lekarze i powoli wraca do zdrowia. W szpitalu ma mnóstwo czasu na myślenie. Na przykład o tym, jak nie powinno się odpalać ciągnika. - Drugi raz taki głupi już nie będę - obiecuje.