Bo ja w naiwnym przekonaniu tkwiłem, że wygrał jednak Bronek, bo on najwięcej głosów zdobył. Albo przynajmniej dwóch zwycięzców jest, którzy do drugiej tury awansowali. Ale nie. Szwagier swej opinii bronił, a wtórowały mu różne mądre głowy, które w telewizorze zobaczyć można było. No cóż, najwyraźniej od niedzielnego wieczoru miarą sukcesu polskiej lewicy jest 14 procent (tyle procent to wino ma). Nie 40 procent, co już się bardziej z działaczami z Rozbrat kojarzy, ale właśnie 14. A niech tam. To ja panu Grzegorzowi i jego towarzyszom życzę tych 14 procent we wszystkich następnych wyborach.
Sukces mocny jak wino
2010-06-22
2:15
- Grzegorz zwyciężył! - wykrzyknął w wyborczy wieczór mój szwagier, a ja z fotela zleciałem. Nie od krzyku, bo już się zdążyłem do szwagrowych wrzasków przyzwyczaić, ale od informacji, która mnie lekko poraziła.