Kilka dni temu napisaliśmy, że jesienią w słynnym Teatrze Powszechnym w Warszawie nastanie nowy dyrektor. Razem z jego nadejściem pracę miała stracić prawie połowa aktorów, w tym takie sławy jak: Franciszek Pieczka (86 l.), czyli serialowy Gustlik, czy Kazimierz Kaczor (73 l.), czyli Leon Kuraś. Powód? Podobno są za starzy.
Kilka dni temu w biurze teatru nie chciano z nami rozmawiać. Mówiono jedynie: "Porozmawiamy we wrześniu". Ale kiedy zrobił się szum i do akcji wkroczyli oburzeni czytelnicy, coś w tym temacie drgnęło... Nowy dyrektor zdecydował się mówić.
- Decyzje formalne nie zapadły. Jeśli chodzi o spektakle, które są już w repertuarze, chciałbym, dopóki jest zainteresowanie widowni, nadal je eksploatować. Liczę w tym względzie na dalszą współpracę ze wszystkimi członkami zespołu. Jeśli zaś chodzi o nowe tytuły, będę prowadził indywidualne rozmowy z aktorami. Cenię aktorów. Podchodzę do nich z delikatnością i dużym szacunkiem - tłumaczył się Łysak w "Gazecie Wyborczej".
Franciszkowi Pieczce jest przykro z powodu całej sytuacji. Nigdy w życiu nie dostał wymówienia, a przez lata to on współtworzył Powszechny i był jego filarem. - Mogę sprawę dalszej współpracy rozpatrzyć, ale nie będę postępował egoistycznie. To zależeć będzie między innymi od układu w teatrze, w jakiej sytuacji będą inni koledzy - mówi "Super Expressowi".