- Już kilka razy nas okradł - przyznaje Wiesława Nitkowska, właściciela sklepu zoologicznego w Sulechowie (woj. lubuskie). - Raz nawet wezwaliśmy straż miejską.
Ująć złodziejaszka nie było trudno, bo nie zamierzał uciekać z łupem. Zaczął pożerać go tuż przy sklepowych drzwiach. Strażnicy złapali Ricziego i odwieźli go do schroniska. Stamtąd dopiero złodziejaszka odebrali właściciele. Żeby chronić swego pupila przed niekontrolowaną żądzą, skazali go na areszt domowy.
Jak się jednak okazało, nic nie jest w stanie powstrzymać zdesperowanego rodezjana. A przygoda z wywiezieniem do schroniska niczego go nie nauczyła. Po pewnym czasie Riczi uciekł z domu i znów zwędził świńskie ucho.
- Tym razem nie wzywaliśmy pomocy, ale skontaktowaliśmy się z właścicielem zwierzaka - opowiada pani Wiesława. - Wolelibyśmy jednak, żeby Riczi przychodził do nas na smyczy.