- Byłam samotna przez długie 12 lat. Po śmierci mojego męża nie miałam głowy do żadnych romansów, ale z biegiem lat życie stawało się coraz trudniejsze - opowiada Anna Jędryczka z Górska (woj. kujawsko- -pomorskie). Długo wahała się, nim zdecydowała się umieścić anons w naszej gazecie. - Odpisało kilkanaście osób. Po przeczytaniu wszystkich listów, które dostarczyła mi redakcja, wiedziałam już, że chcę tylko Grzesia - wspomina Anna.
Zanim się spotkali, przez cały rok wysyłali do siebie długie listy i dzwonili. - Rozmawialiśmy po cztery godziny dziennie. Telefony komórkowe już po kilku miesiącach trzeba było wymienić, bo baterie do niczego się nie nadawały - mówi z uśmiechem Grzegorz Kurtyka (47 l.) z Wyrand (woj. warmińsko-mazurskie).
Przez rok zakochani napisali 160 listów. Każde po 80. To właśnie one zamieniły zwykłą znajomość w płonące prawdziwym ogniem uczcie. - Listy Grzesia to coś niesamowitego. Te rysunki, którymi zdobi słowa, to prawdziwe arcydzieła - wyznaje zachwycona Anna.
Po burzliwej korespondencji Grzegorz zdobył się na odwagę i zdecydował oświadczyć się swojej wybrance. Zrobił to, nim zobaczył Annę. - Byłam zaskoczona, ale natychmiast się zgodziłam - opowiada zakochana kobieta.
I wtedy doszło do pierwszego spotkania.
- Kupiłem bukiet kwiatów, pierścionek zaręczynowy i pojechałem do Ani - mówi wzruszony Grzegorz. Okazało się, że oboje uwielbiają muzykę z lat 70. i romantyczne filmy. Byli pewni, że chcą być ze sobą do końca życia. Ślub zaplanowali na przyszły rok. - Chciałbym zabrać Anię w podróż poślubną - już dziś planuje troskliwy narzeczony.