Tysiące pacjentów w Polsce przeżywają wielki dramat, bo miesiącami muszą czekać w kolejce do lekarzy specjalistów. A gdy się już dostaną, to i tak później nie stać ich na wykup drogich leków czy na leczenie. Za to w Ministerstwie Zdrowia swoje obrady przez ostatni rok toczyła komisja ekonomiczna, która prowadzi m.in. negocjacje z firmami farmaceutycznymi.
W jej składzie jest m.in. Artur Fałek, dyrektor departamentu polityki lekowej, jego zastępca Grzegorz Bartolik i inni ważni urzędnicy resortu zdrowia. W komisji znalazło się też miejsce dla Wojciecha Giermaziaka, dyrektora Głównej Biblioteki Lekarskiej. W sumie dwunastu przedstawicieli MZ i pięciu NFZ.
Urzędnicy, którzy i tak mają sowite pensje, za każde posiedzenie komisji dostają dodatkowe pieniądze. Ile dostali w zeszłym roku? Tylko za 194 posiedzenia eksperci Bartosza Arłukowicza (43 l.) dostali gigantyczną kwotę 1 mln 865 tys zł. "W posiedzeniu komisji ekonomicznej członkom przysługuje wynagrodzenie w wysokości nieprzekraczającej 3,5 tys. zł za posiedzenie jednak nie więcej niż 10,5 tys. zł miesięcznie" - czytamy w piśmie od ministra Arłukowicza.
Bajeczną sumą wynagrodzeń jest oburzony poseł Piotr Chmielowski (49 l.) z SLD, który w tej sprawie złożył do ministra zdrowia zapytanie. - Komisja ekonomiczna to przykład na wielkie marnotrawienie pieniędzy przez Bartosza Arłukowicza. Tam nie chodzi o merytoryczną pracę, bo jak bibliotekarz może się znać na negocjacjach cenowych z firmami farmaceutycznymi?! Tu chodzi o to, żeby koledzy ministra dobrze się bawili i dostawali za to niezłą kasę. Za to pacjent w ogóle się nie liczy, leki drożeją, a kolejki do lekarzy specjalistów się wydłużają - kwituje w rozmowie z "Super Expressem" Chmielowski.
Zobacz koniecznie: Tusk śpiewa Beatlesów, pokładając się ze śmiechu na biurku... Ale o co chodzi?!